Jest październik 2014 r. Zbliżają się wybory samorządowe. Na terenie gminy pojawiają się różne pomysły i praktyki odnośnie do tego, jak przyciągnąć wyborców. Jednym ze środowisk, którego niewątpliwie nie można pominąć, są rolnicy.
W tych okolicznościach w czasopiśmie „Znad Rudawy” (nr 9/2014), dofinansowywanym przez gminę, ukazuje się artykuł pt. Bez obrazy… Jako jego autor podany został Jasiek Rolnik. Tenże Jasiek Rolnik w okresie przedwyborczym daje Czytelnikom jasno do zrozumienia, że żadne zmiany w gminie nie są potrzebne, a osoby krytykujące zasługują wręcz na przyłożenie „po dupie” (autor artykułu jednak nie przyłoży, bo ręki mu szkoda).
Tekst rozpoczyna się tak:
Osiem lat temu byłem jeszcze rolnikiem (pamiętacie mnie?) ale ponieważ praca na roli jest ciężkim zajęciem, pole podzieliłem na działki, działki sprzedałem po dobrej cenie i teraz jeżdżę sobie po świecie, rozbijając się po luksusowych kurortach, popijam drinki i oglądam ładne dziewczyny. A jest tego towaru w świecie, że hej… Nie obchodzą mnie jakieś tam swary, polemiki, zarobki, kariery, a już najmniej jakakolwiek władza. Nie mieszam się do polityki, nawet nie wiem kto gdzie i na jakie stanowisko kandyduje w nadchodzących wyborach. I nie zamierzam aktywnie się w nie włączać. Po żadnej ze stron.
Mamy więc deklarację Jaśka Rolnika co do jego sukcesu oraz niewłączania się aktywnie w politykę. Dalej czytamy:
Kiedy wracam na chwilę do kraju, do mojej gminy, patrzę tylko jak na moich byłych polach wyrastają wille i garaże, oglądam piękne samochody, bywa – podziwiam piękne dziewczyny w gminie (też ich nie brakuje). Prowadzę fajne życie bogacza. I tylko czasem się dziwię, że ludziom chce się dalej prowadzić życie partyzanta, budować barykady. A wzięlibyście się ludzie za prawdziwą robotę z korzyścią dla waszej małej ojczyzny i przestali doszukiwać się we wszystkim wszystkiego co wam nie pasuje. Pozwólcie działać tym, co chcą, co umieją, co robią, żeby ludziom żyło się lepiej.
I w ostatniej części:
Tymczasem donosy kwitną na potęgę, cieszy was radość z tego, że dokładacie innym, najczęściej na odlew. Kiedyś w moim zawodzie co najwyżej kłóciliśmy się o miedzę. Bywało, że trzeba było komuś przyłożyć kłonicą w żebra lub po dupie. Może i bolało ale był spokój. Szkoda, że nawet kłonicę sprzedałem i przyłożyć nie mam już czym, bo ręki mi szkoda. Pozostaje mi więc tylko patrzeć i kibicować lepszym, a nie wiecznie niezadowolonym lady i gentelmen. (Widzicie co daje bytność w szerokim świecie; nauczyłem się nawet angielskiego). (…)
Ten na pierwszy rzut oka zupełnie niewinny tekst przy uważnej lekturze może być oceniony jako celowa publikacja w okresie przedwyborczym. Może być odebrany jako chęć wpłynięcia na osoby identyfikujące się z określonym środowiskiem, na głosowanie za „status quo”. W gminie przecież jest świetnie, a wszelka krytyka pozbawiona jest jakiegokolwiek sensu – po co więc jakieś zmiany?
W tym kontekście w tekście tym warto zwrócić uwagę na dwie kwestie:
Po pierwsze, doskonale ujęte elementy, które z pozoru neutralne mają wpływać na zachowanie innych osób:
a) sukces rolnika – zgodnie z ogólną regułą bardziej chcemy się identyfikować z osobami, które odniosły sukces; na taki sukces niewątpliwie może wskazywać sposób życia autora – nie musi pracować, jeździ po świecie itd.;
b) zewnętrznością oceny – Jasiek Rolnik patrzy na to co się dzieje w gminie z zewnątrz, w gminie „bywa”;
c) bezinteresowność oceny – Jasiek rolnik sam polityką nie jest zainteresowany;
d) swoboda wypowiedzi – pojawiają się „ładne dziewczyny”, „towar”, przyłożenie „po dupie”; takie wypowiedzi traktujemy jako mnie perswazyjne, a więc mniej jesteśmy ostrożni.
Po drugie, wypada pozazdrościć redaktorowi Witoldowi Ślusarskiemu takich czytelników jak Jasiek Rolnik (nie jest on wyjątkiem, o czym niżej). W żadnym innym czasopiśmie, ani ogólnopolskim, ani lokalnym, nie spotkałem się jeszcze z tak żywo pisanymi i świadczącymi niewątpliwie o dużym talencie literackim tekstami pisanymi przez Czytelników. A red. Witold Ślusarski jako dziennikarz i scenarzysta potrafi to niewątpliwie docenić.
Należy też zwrócić uwagę na pewne sprzeczności. Nasuwa się zasadnicze pytanie – skąd Jasiek Rolnik, który oświadczył wcześniej, że nawet nie wiem kto gdzie i na jakie stanowisko kandyduje w nadchodzących wyborach wie, że „donosy kwitną na potęgę”? Źródła tych informacji niestety nie podaje. Ponadto czymże jeśli nie aktywnym włączeniem się w wybory jest publikacja takiego artykułu o jednoznacznym przesłaniu. I wreszcie można zapytać, jak to się stało, że z jednej strony Jaśkowi Rolnikowi nie chciało się pracować i swoją ziemię sprzedał („ciężkie zajęcie”) a z drugiej strony był na tyle zdeterminowany aby napisać taki artykuł i go wysłać – jako osoba niezainteresowana polityką – do redakcji czasopisma „Znad Rudawy”?
Spodobał się Państwu ten artykuł Jaśka Rolnika? Jeśli tak, to chyba nie tylko Państwu. Już w kolejnym (listopadowym) numerze czasopisma „Znad Rudawy” pojawiła się cała strona z listami czytelników. Ton i przesłanie takie samo. Źródło finansowania gazety takie samo – m.in. dofinansowywane przez gminę, czyli nas – podatników.
Czy również przy okazji kolejnych wyborów samorządowych gmina będzie kolejny raz dofinansowywała takie publikacje? O krytyce takich praktyk szerzej piszę na stronie: media „samorządowe”.