Tag: „Znad Rudawy”

„Obwodnica. To nie obietnica wyborcza. To fakt” („Znad Rudawy”, październik 2014 r.)

Czy pamiętają Państwo jeszcze okładkę gazety „Znad Rudawy” z października 2014 r.? Wybory samorządowe odbywały się w następnym miesiącu. Na okładce był prosty komunikat:

Obwodnica. To nie obietnica wyborcza. To fakt.

Przypominam tak do refleksji przed październikowymi wyborami.

Witold Ślusarski tuż przed wyborami do kandydatki na wójta: „Czy istotnie chce być Pani wójtem gminy (…)? Czy nie bardziej przyjemna jest jazda dobrym samochodem po kraju”

Witold Ślusarski, Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie: poezja i dobroć, Znad Rudawy 2014, s. 15, artykuł skierowany do jednej na kandydatek na wójta Gminy Zabierzów, konkurentki wójt Elżbiety Burtan:

Czy istotnie chce być Pani wójtem gminy, wstawać o piątej rano, bywać na naradach, zebraniach wiejskich, imprezach gminnych, jeździć do rozmaitych instytucji i urzędów i żebrać o jakiej pieniądze, a to na drogi, a to na chodniki, na kanalizację, na pomoc społeczną, na kulturę? Czy nie bardziej przyjemna jest jazda dobrym samochodem po kraju; Ma Pani piękny ogród, czy nie lepiej usiąść w towarzystwie kwiatów i znajomych, porozmawiać o sprawach bardziej przyjemnych niż zarządzanie gminą. Zagrać w brydża lub w skrable?
Czy rolą redaktora naczelnego w gazecie samorządowej jest zajmowanie tak wyraźnego i krytycznego stanowiska wobec jakiegokolwiek kandydata w wyborach samorządowych? Pozostawiam ocenę Czytelnikowi. Dla mnie odpowiedź jest oczywista.

Dyrektor Aleksandra Małek o planie naprawy (sprawa „Znad Rudawy”)

Fragment protokołu 27/17 z posiedzenia Komisji Rewizyjnej z 27 marca 2017 r. Na posiedzeniu tym wywołany został problem gazety „Znad Rudawy”. Poruszono sprawę zwiększenia jej nakładu oraz jej treści. Jak wynika z treści protokołu dyrektor Aleksandra Małek przedstawiła „plan naprawy tej sytuacji”.  Wskazała ona także, że temat ten powinien być omówiony w szerszym gronie radnych w obecności redaktora naczelnego. Ze swojej strony proponowałbym nawet zaproszenie na to spotkanie również wójt Elżbietę Burtan oraz mieszkańców gminy, którzy również powinni mieć możliwość bezpośredniego wypowiedzenia się w tej kwestii.

Kowalik

 

 

 

 

 

Rzecznik Praw Obywatelskich: gazeta gminna powinna być biuletynem informacji urzędowej

Redaktor Witold Ślusarski twierdzi, że rolą gazety „Znad Rudawy” nie jest tylko to, by był to wyłącznie biuletyn urzędowy (Znad Rudawy, marzec 2016, s. 9). Według redaktora Ślusarskiego powinno to być „uzupełniania wiedzy historycznej, kulturalnej, społecznej, a przez to rozwijanie lokalnego patriotyzmu, przybliżanie naszych sołectwa polskiej świadomości, że jesteśmy terenem bogatym w przeszłość, pięknym w teraźniejszości (…)”. Wszyscy wiemy jak w praktyce wygląda realizacja tych chwalebnych celów. Gdyby do tego rzeczywiście ograniczała się działalność tego czasopisma, z pewnością nikt nie zgłaszałby żadnych zastrzeżeń i nie miał żadnych wątpliwości. Tak jednak nie jest. Pisałem o tym wiele w tym miejscu (zwłaszcza we wpisie: przedwyborczy numer). Nijak nie jestem w stanie np. zakwalifikować do któregoś z tych celów zamieszczenia na okładce czasopisma bezpośrednio przed wyborami samorządowymi tytułu „Kandydaci na wójta „za pięć dwunasta” – czy wiedzą co to znaczy zarządzać gminą?”.

Nie chcę się powtarzać, a do tematu wracam w związku z ostatnimi działaniami Rzecznika Praw Obywatelskich i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, którzy – inaczej niż redaktor Ślusarski – problem wydawania gazet samorządowych dostrzegają.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka wystąpiła do Rzecznika Praw Obywatelskich z petycją, by zwrócić uwagę na zagrożenie dla wolności słowa na poziomie lokalnym, jakim jest praktyka wydawania gazet przez gminy i powiaty (petycja dostępna jest tutaj).

Rzecznik Praw Obywatelskich wystąpił natomiast do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. Na stronie internetowej RPO zamieszczono następujący komunikat:

Jednym z zagrożeń dla korzystania z wolności słowa, a także dla prawa dostępu obywateli do informacji publicznej jest wydawanie prasy przez samorządy lokalne, zwłaszcza na zasadach komercyjnych. W ocenie Rzecznika jednostki samorządu terytorialnego nie powinny wydawać prasy, a jedynie biuletyny, które zawierają obiektywne informacje, użyteczne dla lokalnej społeczności, publikacje promujące samorząd, a także komunikaty urzędowe.

Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się w tej sprawie do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z postulatem wprowadzenia regulacji prawnych, które w sposób jednoznaczny określą zasady wydawania biuletynów informacyjnych przez władze samorządowe wszystkich szczebli. Wprowadzenie proponowanych rozwiązań służyć będzie otwartości działania administracji samorządowej. Przyczyni się też do wzrostu zaufania społecznego wobec niej. Jednocześnie wzmocni rolę prasy lokalnej w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego.

Do Rzecznika napisali wydawcy lokalnej prasy, zwracając uwagę na negatywne skutki wynikające z wydawania prasy przez władze samorządowe. Zdaniem wnioskodawców, niedopuszczalne jest łączenie funkcji biuletynu informacyjnego organu administracji z funkcją niezależnej prasy, której jednym z zadań jest kontrola społeczna (tzw. public watchdog) nad działaniem władz lokalnych. Z tym zjawiskiem wiąże się często utrudnianie dostępu do informacji dziennikarzom prasy prywatnej. Podważa to zasadę wolności słowa i prawo dostępu obywateli do informacji publicznej.

Obowiązujący stan prawny nie zakazuje władzom lokalnym informowania o sprawach gminy poprzez wydawanie biuletynu informacyjnego. Zdaniem Rzecznika działalność ta nie powinna jednak przybierać formy zwykłego tytułu prasowego. Istnieje bowiem duże prawdopodobieństwo, że podstawowe standardy stanowiące o prawie obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej, nie będą realizowane. Rzecznik zwraca uwagę również na fakt, że ustrojowe przepisy samorządowe nie dopuszczają w sposób wyraźny prowadzenia działalności polegającej na wydawaniu prasy.

Poważne wątpliwości Rzecznika budzi także łączenie funkcji publicznych z działalnością gospodarczą przez pisma samorządowe. Zamieszczanie reklam i ogłoszeń w gazecie wydawanej przez gminę nie mieści się w granicach prawa. Przede wszystkim zaś prasa wydawana przez gminę w postaci czasopisma czy dziennika stanowi nieuczciwą konkurencję dla lokalnej prasy prywatnej i osłabia jej pozycję rynkową. Wątpliwości może budzić także wydawanie przez samorząd tytułów prasowych, za które pobierana jest opłata. Zgodnie z obowiązującym prawem dostęp do informacji publicznej jest bowiem bezpłatny.

Na kwestię relacji pomiędzy własnością mediów a pluralizmem informacyjnym i wolnością słowa zwróciła uwagę także Helsińska Fundacja Praw Człowieka w ramach programu „Obserwatorium wolności mediów w Polsce”. W ocenie Fundacji, zależność ta jest szczególnie widoczna na szczeblu lokalnym, gdzie każdego dnia dochodzi do wywierania nacisku na niezależne tytuły lokalne przez władze samorządowe.

Znaczenie niezależnej prasy dostrzegł również Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie Saliyev przeciwko Rosji. Skarżący napisał artykuł do lokalnej gazety o nieprawidłowościach w państwowym przedsiębiorstwie. Redaktor naczelny – wybierany i opłacany przez władze lokalne – pod presją lokalnych polityków zablokował publikację tego artykułu. Trybunał w Strasburgu stwierdził naruszenie art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Jednocześnie uznał w wyroku, że struktura własnościowa czasopisma, która wymaga od redaktora naczelnego utrzymywania lojalności wobec władz lokalnych, narusza swobodę wypowiedzi. Decyzja o zablokowaniu publikacji, o tematyce ważnej społecznie, stanowiła – zdaniem Trybunału – akt cenzury politycznej.

Pełna treść petycji dostępna jest tutaj. W piśmie tym Rzecznik Praw Obywatelskich wyraźnie przywołuje wcześniej zajęte stanowisko przez Regionalną Izbę Obrachunkową:

W podsumowaniu RIO stwierdza, iż cel wydawania gazety gminnej powinien decydować o takim jej charakterze, który będzie odmienny od charakteru gazet lokalnych.Powinien to być zatem biuletyn informacji publicznej, a nie publikatory w postaci czasopisma czy dziennika (podkr. red.).

Czy przy okazji kolejnych wyborów samorządowych znowu będziemy mieli „przedwyborczy numer”?

Czy wydawanie gazet samorządowych jest zgodne z Konstytucją? Petycja Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka do Rzecznika Praw Obywatelskich

Na stronie internetowej Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka pojawiła się wczoraj informacja o wystąpieniu przez tę organizację do Rzecznika Praw Obywatelskich z petycją dotyczącą wydawania „gazet samorządowych”. Na petycję tę warto zwrócić uwagę w kontekście czasopisma „Znad Rudawy” i jego niektórych praktyk. Przykładowo wspomnę, że listopadowy numer czasopisma z 2014 r. (okres wyborów samorządowych) miał okładkę z tytułem: Kandydaci na wójta „za pięć dwunasta” – czy wiedzą co to znaczy zarządzać gminą? (więcej tego typu przykładów: przedwyborczy numer).

Oto treść komunikatu ze strony Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka:

HFPC wystąpiła do Rzecznika Praw Obywatelskich z petycją, by zwrócić uwagę na zagrożenie dla wolności słowa na poziomie lokalnym, jakim jest praktyka wydawania gazet przez gminy i powiaty.  W petycji HFPC zwraca się z prośbą do RPO o skierowanie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie art. 8 prawa prasowego, który stanowi podstawę prawną wydawania przez jednostki samorządu terytorialnego gazet innych niż biuletyny informacyjne.

W ocenie HFPC praktyka wydawania gazet samorządowych budzi wątpliwości z punktu widzenia zgodności z szeregiem konstytucyjnych wartości, w tym: z gwarancjami wolności słowa, obywatelskim prawem do informacji, prawem prowadzenia działalności gospodarczej, a także konstytucyjną zasadą pomocniczości.

„Władze lokalne wydając gazety samorządowe chcą mieć realny wpływ na to, jak przedstawiona jest lokalna rzeczywistość, jaki jest zakres ewentualnej krytyki, czy wręcz jakie nazwiska przewijają się przez łamy czasopism. Gazety te z założenia nie są w stanie wypełniać podstawowej funkcji prasy – kontroli władzy – bowiem podmiot wydający prasę, który powinien dokonywać kontroli władzy lokalnej, nie może być jednocześnie podmiotem kontrolowanym” – czytamy w petycji.

„W petycji przedstawiliśmy analizę prawną i poddaliśmy w wątpliwość, że działalność samorządów jako wydawcy lokalnej prasy odpowiada standardom konstytucyjnym. Poza tym wskazaliśmy też, że wydawanie takich gazet wywiera negatywne skutki dla funkcjonowania prasy prywatnej, która to jako jedyna na poziomie lokalnym sprawuje funkcję kontrolną w stosunku do lokalnej władzy. Co więcej, gazety samorządowe na zasadach komercyjnych przyjmują także płatne ogłoszenia” – powiedział Adam Ploszka, prawnik HFPC. (podkr. red.).

Pełny tekst petycji dostępny jest: tutaj.

Niezależnie od tego, czym zakończy się ta petycja, już teraz warto zwrócić uwagę na co wydawane są środki z budżetu gminy i jak gmina wpływa na lokalny rynek prasy.

Przewodnicząca Maria Kwaśnik: „jest to bardzo zła praktyka (…), jak to się ma do prawa prasowego, że tekst drukuje się bez zgody autora, nie uzgadnia się w nim zmian, wprowadza się daleko idącą ingerencję, która wypacza sens publikacji”?

Maria Kwaśnik, przewodnicząca Rady Gminy Zabierzów, poinformowała, że (2014 r.):

z wielkim zaskoczeniem ale i konsternacją w kwietniowym numerze Znad Rudawy przeczytała list, który był jej autorstwa, który skierowała do mieszkańców Aleksandrowic i który to list został dostarczony mieszkańcom Aleksandrowic. Pani przewodnicząca wskazała, że list został opublikowany bez jej zgody, wiedzy i prośby i w wersji okaleczonej przez redakcję, bo pozbawionej meritum. (…) Pani przewodnicząca podała, że przeciw temu protestuje. Wskazała, że jest to bardzo zła praktyka i zapytała, jak to się ma do prawa prasowego, że tekst drukuje się bez zgody autora, nie uzgadnia się w nim zmian, wprowadza się daleko idącą ingerencję, która wypacza sens publikacji. Pani przewodnicząca wskazała, że zostały przekroczone tu normy obyczajowe i poprosiła o pisemną odpowiedź, mówiąc, że musi przekazać ją mieszkańcom na pytania:

– kto prosił o publikację listu jej autorstwa skierowanego do mieszkańców Aleksandrowic

– kto dostarczył tekst do redakcji Znad Rudawy – jeszcze raz podkreśliła, że ona go nie dostarczyła i wskazała, że należało ją zapytać, czy można go publikować

– dlaczego tekst został opublikowany i wprowadzono w nim daleko idące zmiany bez uzgodnienia z autorem.

Odpowiedź Redakcji została opublikowana w kolejnym numerze tego czasopisma (s. 8).

„Reakcyjna pieczeń” AD 2016 r.

W marcu 1968 r. złożono do premiera interpelację do premiera w sprawie represji wobec pewnej grupy społecznej. Odpowiadając na nią premier Józef Cyrankiewicz w Sejmie zarzucił, że ta interpelacja stała się:

rodzajem odezwy, zachęcającej do działania prowodyrów zajść i wichrzycieli

Wsparł go również bliski współpracownik Gomułki – Zenon Kliszko:

autorzy interpelacji próbowali upiec na ruszcie niedawnych wydarzeń własną reakcyjną pieczeń

To był rok 1968 r. Nikomu nie trzeba przypominać co do były za czasy. Spójrzmy jednak na to, co dzieje się obecnie w naszej gminie. Czy stosowany język w publicznej debacie różni się od wówczas stosowanego. Powyższe cytaty pochodzą z książki A. Garlickiego pt. Rycerze okrągłego stołu. I właśnie w czasie lektury tej książki przypomniały mi się pewne wypowiedzi z dwóch ostatnio burzliwych dyskusji w gminie.

Porównajmy pierwszy cytat z niedawną wypowiedzią wójta Elżbiety Burtan, która pojawiła się w związku ze sprawą rozbudowy szkoły w Zabierzowie:

Elżbieta Burtan zwróciła uwagę, iż takie oskarżenia z jakimi w tej ulotce posługują się jej sygnatariusze mogą doprowadzić do wywołania niepokojów społecznych w gminie

Kiedyś mieliśmy „prowodyrów zajść i wichrzycieli”, a teraz zarzut, że „sygnatariusze mogą doprowadzić do wywołania niepokojów społecznych w gminie”.

A cytat Zenona Kliszko z tą wypowiedzią red. Witolda Ślusarskiego:

Magia polskich kolęd jest tak silna, że ich wspólny śpiew godzi nawet najbardziej zwaśnionych i daje nadzieję, że spory, jakie ostatnio choćby w kwestii rzekomego zagrożenia ekologicznego w Rudawie  ustąpią miejsca i staną się bardziej racjonalne aniżeli emocje i – co gorsza – dołączanie się do nich niektórych radnych spoza Rudawy, którzy ten spór chcą wykorzystać dla własnego interesu.

Kiedyś mieliśmy więc zarzut próby upieczenia na ruszcie niedawnych wydarzeń „własnej reakcyjnej pieczeni”, a teraz chęć wykorzystania sporu „dla własnego interesu”.

Czy nie można dialogu z mieszkańcami i radnymi prowadzić inaczej?

Czy to co robi opozycja w gminie Zabierzów „jest podejrzane” i „cuchnie”?

Redaktor Witold Ślusarski we wrześniu 2014 r. (a więc przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi) tak pisał o opozycji w Radzie Gminy Zabierzów:

Każda opozycja ma prawo do krytyki, ale kiedy – jej zdaniem – wszystko jest złe, to malkontenctwo zaczyna wyglądać lekko podejrzanie, a czasem nawet cuchnie. (…) Słuchając przez cztery lata ostatnie dyskusji na sesjach, jestem zupełnie pewny, że „piekło jest wymysłem ludzkim, że to człowiek wymyślił je przeciw człowiekowi”. Ostatecznie gdzieś trzeba wpakować swoich wrogów. Nie możemy ich tolerować wśród nas ” – powtarzają sobie pewnie malkontenci z urody. Czy i z przekonania? Wątpię.

Źródło: W. Ślusarski, Jakby na to zareagował Piłsudski?, Znad Rudawy, wrzesień 2014, nr 8, s. 4.

Jak wiadomo czasopismo Znad Rudawy jest wydawane przez Samorządowe Centrum Kultury i Promocji Gminy Zabierzów, które utrzymuje się m.in. z tego co dostanie z gminy. Na temat wykorzystywania mediów lokalnych do celów politycznych pisałem już w innym miejscu.

Uważam, że – bez względu na preferencje polityczne – takie przedstawianie opozycji w czasopiśmie utrzymywanym m.in. ze środków przekazywanych przez gminę, zwłaszcza przed wyborami samorządowymi,  jest po protu skandaliczne. Powinno spotkać się też z odpowiednią reakcją zwłaszcza ze strony Przewodniczącej Rady Gminy, o co apeluję.

Niestety takie wypowiedzi bardzo źle wpływają na lokalną demokrację, na poziom i sposób dyskusji. Antagonizują też lokalne społeczeństwo, prowadzą do jego podziału. Czasopismo takie powinno łączyć ludzi w oparciu o pewne wspólne wartości i interesy, a nie w taki sposób przedstawiać członków Rady Gminy.

Czy tak ma wyglądać „postęp cywilizacyjny i kulturalny” za którym stoi redaktor Witold Ślusarski? Czy najwyższy stopień tego postępu zostanie osiągnięty jak wszyscy będziemy się zgadzać z tym co robi wójt Elżbieta Burtan?